wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 2


POV Justin:

Widząc jak ten koleś całuje Victorię, nie mogłem tego znieść. Musiałem jakoś zareagować, ale wiem, że nie mogłem. Szedłem ulicą jak najszybciej w nieznanym mi kierunku. Pamiętam momenty, gdy byliśmy młodsi; Vicky była wtedy taka niewinna. Okey, teraz również na taką wygląda, ale coś jest nie tak, wiem to. Z moich myśli wyrwał mnie głos przyjaciela, Chaza.
- Ej, Stary. W Porządku? - Zapytał, klepiąc mnie lekko w ramię.
- Yeah, jest spoko. - Powiedziałem, udając pewnego siebie. Przecież nie powiem mu, że mnie to zabolało.
- Jay, powiedz o co chodzi? Widzę, że coś nie gra.
- Owszem, nic nie grało. Chaz był moim przyjacielem od dzieciństwa i zawsze wiedział, gdy coś jest ze mną nie tak. Czasami to dobrze, ale co jeśli nie zawsze chciałem o tym rozmawiać? Nie no, przesadzam.
- Gdy ostatni raz widziałem Vicky, ona była taka.. Taka niewinna. - Wypowiedziałem, gestykulując rękoma, bo nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. - A teraz.. Coś we mnie uderzyło jak zobaczyłem jak całuje się z tym kolesiem. Coś mnie zabolało.. Dodatkowo, ona nie jest sobą. Coś jest z nią nie tak.. - Odetchnąłem po wypowiedzeniu wszystkich słów i spojrzałem na przyjaciela, który wydał z siebie głębokie westchnięcie.
- Powiem krótko, wciąż ją kochasz, ale ją zostawiłeś.. Masz rację, stary. Z Vicky jest coś nie tak, zmieniła się. Odkąd wyjechałeś nie utrzymywała z nami kontaktu, a teraz.. - Chaz pokręcił przecząco głową.
- A teraz? - Spytałem, unosząc obie brwi do góry.
- Nie wiem czy mogę Ci o tym powiedzieć.. Ale to nie jest istotne, to tylko plotki. - Powiedział z lekkim zmartwieniem w głosie.
- Kurwa, powiedz mi. - Powiedziałem w miarę spokojnie, nie licząc przekleństwa. - Chaz, proszę, chce wiedzieć. - Starałem się mówić przekonująco.
- Chodzi pogłoska, że na jednej z jakiś większych imprez Vicky poznała tam grupkę chłopaków.
- No i co z tego, że kogoś poznała?! - Spytałem trochę zdezorientowany.
- Oni nie są zwyczajnymi nastolatkami, tak jak ja i Ryan. Oni są z... Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć.. - Wyrzucił nagle ręce w powietrze. - Oni są z gangu! - Zatkało mnie, gdy usłyszałem jego słowa. Victoria, którą znam zawsze trzymała się z daleka od kłopotów, a teraz zadaje się z ludźmi z gangu?! To niemożliwe.
- Jak to kurwa z gangu?! - Spytałem zszokowany jego odpowiedzią. Przecież to niemożliwe, aby Victoria zmieniła tak bardzo swoje towarzystwo. Nie mogłem w to uwierzyć. Ona zawsze była ułożona, spokojna, delikatna, wrażliwa, a tu nagle dowiaduje się, że zadaje się z kryminalistami.
- Dobrze usłyszałeś. - Mój przyjaciel jedynie wzruszył ramionami.
- Chaz, chce pobyć sam. - I po tych słowach ruszyłem przed siebie, nie zwracając uwagi na przyjaciela. Musiałem sobie to wszystko poukładać w myślach. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Chciałbym ją odzyskać, odzyskać tą dawną Victorię..

POV Victorii :

- Po co on tu wracał? - Spytał mnie z ochrypniętym głosem Harry. W ramach odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. Jednak.. Harry gdy go zobaczył mnie pocałował.. Dlaczego to zrobił?
- Dlaczego mnie pocałowałeś? - Spytałam, będąc ciekawa jego odpowiedzi.
- No bo.. Bo.. Sam nie wiem.. Chciałem po prostu.. Aby on jak najszybciej stąd poszedł. - Harry zaczął się dziwnie tłumaczyć, co mnie bardzo zdziwiło. Zawsze był wyluzowany. Widząc jak nerwowo drapał się po karku, wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Harry, ale.. - Byłam zdziwiona jego tłumaczeniem. On zawsze miał doskonałe wyjaśnienia, ale nie w tej chwili. Nim zdążyłam dokończyć, ponownie poczułam jego miękkie wargi na swoich.
- Nie gadaj tyle, Księżniczko. - Puścił mi oczko, śmiejąc się cicho. I wrócił dawny Harry..
- I za to Cię kocham. - Powiedziałam, chichocząc cicho pod nosem. - Jedziemy do chłopców? - Spytałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Zawsze szczerzę się jak głupia, gdy na myśl przychodzi mi grupka tych wariatów.
- Jasne, wsiadaj. - Opowiedział mi z wielkim uśmiechem na twarzy. Jako pierwszy wsiadł na motor, a ja zaraz za nim. Nim się obejrzałam za siebie już byliśmy na ulicy.
Szybko dojechaliśmy do nich do domu, który był bardzo duży i cudowny. Często tutaj nocowałam, gdy nie chciałam wracać do domu lub byliśmy po imprezie. Schodząc z motoru oboje udaliśmy się do drzwi. Harry jak zawsze, jako dżentelmen otworzył mi drzwi, abym weszła jako pierwsza, co też zrobiłam. Przekraczając próg domu, usłyszałam krzyki chłopaków dobiegające z salonu. Prawdopodobnie grali w jakąś grę na X-boxie. Weszłam więc do salonu, a widok, który zastałam utwierdził mnie w przekonaniu, że się nie myliłam. Louis, Zayn i Nial rozgrywali mecz piłki nożnej, a Liam jako jedyny próbował posprzątać bałagan, panujący w tym pomieszczeniu. Odchrząknęłam, a gdy tylko chłopcy mnie ujrzeli, od razu zerwali się na równe nogi i podbiegli do mnie, aby się przywitać. Przywitałam się z chłopakami mocnym "przytulasem" jak to oni nazywali, po czym zwróciłam się w kierunku Harry'ego, który chichotał.
- Co Cię tak śmieszy? - Walnęłam go w ramię, chociaż i tak wiem, że on tego nie poczuł. Po moim pytaniu wybuch jeszcze większym śmiechem.
- Robisz z nich mięczaków. - Odpowiedział między oddechami na co każdy z chłopaków spojrzał na niego z krzywą miną.
- Oni się tylko ze mną przywitali. Wolałbyś, aby dawali mi buziaki, tak jak Ty? - Uniosłam jedną z brwi do góry, czekając na jego reakcję. Zaskoczyło mnie to, że Harry nagle wycofał się ze sprzeczki.
- Harry, kto tu jest mięczakiem? - Wykrzyczał Nial śmiejąc się. Brunet od razu złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów prowadzących do jego pokoju. Nie takiej reakcji się spodziewałam..


****************************************************************
Przepraszamy, że przez tak długi okres nie było nowego rozdziału. Było to spowodowane brakiem weny, ale także czasu.Mamy nadzieję, że dzisiejszy rozdział się wam spodobał. Liczymy na jakiekolwiek komentarze, ponieważ chciałybyśmy poznać waszą opinię. Dziękujemy. <3 Tutaj macie aska jednej z nas, możecie śmiało zadawać pytania na temat tego, co piszemy. : )