niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 3

- Uważaj księżniczko! - Zachichotał Harry łapiąc mnie gdy potknęłam się o framugę drzwi, w końcu się uśmiechając  
- Spokojnie nic mi nie jest. - Wydyszałam chichocząc.
Weszliśmy głębiej do beżowego pokoju i usiedliśmy na przeciwko siebie na ogromnym łóżku.
- Co jest? - Zapytałam zmartwiona i przybliżyłam się do niego kiedy zakrył twarz rękoma.
- Vi nie wiem co robić. - Głośno wypuścił powietrze, przecierając twarz rękoma po czym spojrzał na mnie przygnębiony.
- Co zrobić, ty zawsze wiesz co robić. - Wymamrotałam i objęłam go opiekuńczo ramieniem.
- Raz się żyje, prawda? - Zapytał patrząc mi głęboko w oczy na co przytaknęłam i wyszeptałam krótkie tak.
- O co chodzi? Martwię się. - Spoglądałam czasami w jego oczy.
- Wysłuchaj mnie do końca, okej? - Spojrzał na mnie mrużąc lekko oczy.
- Dobrze. - Potaknęłam szybko.
- Pamiętam tamtą noc jak dziś.. ty - Uśmiechnął się słodko pod nosem - Sama na parkiecie, niewinna i piękna, potem nasza przyjaźń, w której dowiedziałem się o tobie tyle, tak bardzo cię poznałem, pokochałem.. - Wyszeptał i wziął moją twarz w dłonie - Pokochałem, kocham. - Spojrzałam w jego oczy szukając jakiegokolwiek żartu.
- Ale co ty mówisz? - Powiedziałam zdezorientowana i zdjęłam jego dłonie z twarzy na co cicho westchnął kręcąc głową.
- Mówię ci, że cię kocham i chcę z tobą być. - Powiedział szybko spoglądając w moje oczy.
- Żartujesz sobie ze mnie prawda? P-przecież j-jesteśmy pp-przyjaciółmi, przyjaciele się kochają ale nie tak. Harry my jesteśmy przyjaciółmi! - Pisnęłam nie wiedząc co mu odpowiedzieć.
- Nie żartuję. Wiem że nimi jesteśmy ale uwierz próbowałem sobie myśleć, i że cię nie kocham tak jak myślę, ale to uczucie jest silniejsze ode mnie. Nie mogę się powstrzymać. Kiedy jestem koło ciebie uśmiecham się jak szalony a gdy cię nie ma tęsknie za tobą cholernie mocno. Viki, kocham cię! - Jęknął na co ja nie wiedziałam co zrobić.
- Skończ proszę. - Warknęłam i prędko wyszłam z pokoju, zbiegając schodami do chłopaków, gdzie moją obecność zauważył tylko Niall szeroko się uśmiechając.
- Coś się stało? - Spytał siadając na oparciu fotela, na który miałam zamiar usiąść.
- Odwieziesz mnie? - Spytałam zmęczonym głosem.
- Jasne, a coś się stało? - Zapytał zmartwiony wstając i podchodząc do mnie, opiekuńczo mnie przytulając.
- Nie warto o tym mówić, chodźmy już. - Jęknęłam wskazując na drzwi do garażu, chłopak już nic nie powiedział i tam poszliśmy. Wchodząc do środka dało poczuć zapach paliwa i gumy, które drażniły moje nozdrza. Wsiedliśmy do jego kochanego srebrnego Audi R8.
- Harry coś odwalił. - Wypalił nagle gdy wyjeżdżaliśmy z ich posiadłości.
- Tak jakby - Jęknęłam opierając głowę o zimną szybę.
- Nareszcie ci powiedział? - Spytał podekscytowany na co smutno zachichotałam.
- Skąd wiesz? - Uniosłam pytająco brwi.
- Każdy to widział i wiedział. - Zachichotał.
- Szkoda, że nie ja. - Wymamrotałam.
- Czekaj. - Powiedział zatrzymując na poboczu pojazd. - Ty go nie? - Zapytał co najmniej zdziwiony.
- To nie tak. Ja sama nie wiem co do niego czuje. Boję się.. - Westchnęłam cicho.
- Dziewczyno! Ale.. ja, przecież wy em razem.. wszędzie, wszystko i.. nic!? - Zawołał.
- Czego wy oczekujecie, że powie mi, że mnie kocha i co? Ja nie jestem gotowa nie rozumiesz?- Zakończyłam wychodząc z auta mocno zatrzaskując drzwi i szłam szybko przed siebie, słysząc tylko jak auto zawraca. Powiedzenie, że jestem teraz wkurzona jest niedopowiedzeniem dnia. Jestem wkurwiona! Dlaczego oni, dlaczego ja! Czego my! Znamy się od roku, ale zawsze dogadywaliśmy się tak jakbyśmy znali się całe życie. Od pierwszego dnia wiedziałam, że mogę ich ufać i na nich polegać. Byli troskliwi i tego wtedy potrzebowałam, traktowałam ich jako starszych braci, bo nimi do cholery są!
Moje przemyślenia przerwało zderzenie z czymś twardym od czego się odbiłam i upadłam na tyłek.
- Nic ci nie jest Shawty? - Spytał seksownym zachrypniętym głosem, podniosłam wkurzona wzrok, łapiąc kontakt wzrokowy z.. nim.- Viki? - Zapytał zaskoczony i podał mi rękę.
- Nie wysilaj się. - Warknęłam szybko wstając i otrzepałam tyłek. Chciałam iść już do drzwi, ale Jus mnie przytrzymał za nadgarstek.
- Możemy pogadać? - Zapytał patrząc mi smutno w oczy.
- Nie. - Odpowiedziałam krótko wyrywając się spod jego uścisku.
- Dlaczego? - Zapytał gdy przechodziłam przez bramkę oddzielającą mój ogród od chodnika. Obróciłam się powoli w jego stronę i  przechyliłam głowę w lewo.
- Moglibyśmy gdybyś wtedy tu był. Moglibyśmy gdybyś się chociaż pożegnał. Moglibyśmy gdybyś nie był takim egoistą. Moglibyśmy, ale nie. - Zakończyłam swoją krótka wypowiedź i weszłam pośpiesznie do domu. Dlaczego jeszcze i on?


********************************************************
Hejoooo tu @BeeComa przyszłam z pomocą do rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba tak jak nam, i do następnego ♥












1 komentarz:

  1. świetny blog :) czekam na następny
    zapraszam do mnie
    marzwalczikochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń