sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 4

Obudziłam się rano przez dzwoniący budzik a mówiąc rano mam na myśli siedemnastą. Zwlekłam się z łóżka i udałam się do garderoby w poszukiwaniu ciuchów na dziś. Po wybraniu poszłam do łazienki zdejmując z siebie piżamę weszłam pod gorącą wodę. Przypomniał mi się cały wczorajszy dzień. Harry wyznający mi uczucia, kłótnia z Niallem i jeszcze Justin. Mam dość tego wszystkiego. Idę dziś na imprezę. Ale i tak muszę się zastanowić co będzie dalej z Harrym. Przez cały czas traktowałam go jak przyjaciela ale parę razy myślałam nad tym inaczej. Każdy myślał że jesteśmy parą bo chodziliśmy za rękę, przytulaliśmy się i całowaliśmy. Kocham go ale nie wiem czy tak jak on mnie. Boje się że mnie zdradzi lub że będzie chciał czegoś czego będę się bała. Może wyglądam na pewną siebie i twardą ale tak serio to jestem strachliwa. Po skończonym prysznicu ubrałam się w wybrane ciuchy i pomalowałam. Zeszłam na dół biorąc ze sobą telefon i torebkę w której miałam portfel, klucze, tusz, kredkę, szminkę oraz szczotkę. Na moim telefonie pojawiło się parę wiadomości oraz nieodebranych wiadomości od chłopaków i Harrego który mnie przepraszał za to i że nie chce mnie stracić. Jestem głupia Hazza to wspaniały chłopak i mnóstwo lasek na niego leci.. Ale teraz nie czas na to. Wzięłam jabłko i wyszłam na dwór iż muszę iść do sklepu bo chce mi się piwa. Weszłam do sklepu i od razu udałam się do znanej mi już bardzo dobrze alejki z alkoholem. Wzięłam czteropak piwa i ruszyłam do kasy. Czekałam w kolejce gdy nadeszła moja kolej. Ucieszyłam się widząc młodego kolesia. Za sobą usłyszałam śmiechy i od razu wiedziałam do kogo należą.

- O hej Viki. Kupujesz piwo? - Zapytał zdziwiony Chris a ja spojrzałam na niego a z moich oczu wylatywały żylety co zapewne wszyscy zauważyli. Nadeszła moja kolej więc nic mu nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na chłopaka i oblizałam lekko usta.
- Dowód poproszę. - Posłał mi jakiś tam uśmiech.
- Serio? - Zapytałam spoglądają na nigo a gdy ten pokiwał głową z portfela wyjęłam fałszywy dowód na co każdy się zdziwił. - Proszę. - Uśmiechnęłam się płacąc i ruszyłam w stronę wyjścia. Otworzyłam jedno piwo i zaczęłam pić gdy nagle usłyszałam wołanie swojego imienia. Odwróciłam się popijając wciąż piwo.
- Vikotria skąd masz fałszywy dowód?! To oszustwo. - Szepnął Chaz na co się zaśmiałam.
- Nie wasz pieprzony interes. - Odwróciłam się z powrotem i ruszyłam w stronę domu wypijając wszystkie piwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz